czwartek, 20 kwietnia 2017

TOSIA

Wydaje mi się, że każda rodzina ma jakieś swoje tradycje. U nas jedną z nich jest spacer w Poniedziałek Wielkanocny. Tak naprawdę jego trasa i miejsce zależny od warunków pogodowych. Jak dobrze pamiętam w tamtym roku spacerowaliśmy po specjalnej, leśnej ścieżce i spędziliśmy tam prawie cały dzień. W tym roku pogoda nas nie rozpieszcza, więc skończyło się na krótkim spacerze po okolicy. To właśnie podczas niego wykonałam kilka kadrów naszemu małemu czworonogowi. :)

Na zdjęciach Tosia


środa, 19 kwietnia 2017

WIOSENNE KADRY

Zimowych kadrów na blogu nie było, ale to dlatego, że ową porę roku uważam za zło konieczne. Zupełnie odwrotnie jest w przypadku wiosny. Więc od początku kwietnia gromadziłam fotografie tego, co najbardziej mi się z nią kojarzy. W końcu zdjęć nazbierało się tyle, że pora wrzucić je tutaj. Jest przede wszystkim dużo makro, ale nie tylko. :)

piątek, 14 kwietnia 2017

MUFFINKI

Tegoroczne babeczki na Wielkanoc nie były planowane, pojawiły się jednak pewne okoliczności. Ciocia, która w zeszłym roku miała okazję skosztować moich wypieków wczoraj zapytała, czy nie zechciałabym sprezentować tej swojej babeczki do jej koszyczka, więc jak tu odmówić? :)

Dzisiaj rano szybko zaopatrzyłam się w papilotki licząc na to, że reszta składników jest w domu. Chwilę później znajdowałam się już na blogu http://ciastkozercy.pl/, bo jeśli babeczki, to tylko stamtąd! To zresztą pierwszy przepis jak sama zrobiłam kilka lat temu i który sprawił, że zaczęłam częściej przebywać w kuchni. To też sprawiło, że jest to mój ulubiony, kulinarny blog. :)
Odsyłam do przepisu: http://ciastkozercy.pl/babeczki-waniliowe-2/
 

środa, 12 kwietnia 2017

WYSTAWA

Przyszła pora na wpis dotyczący warsztatów fotograficznych i nie bez powodu pojawia się on właśnie teraz. Przede wszystkim ta moja fotograficzna przygoda dobiegła końca.
Na warsztaty uczęszczałam od października, znalazłam je całkiem przypadkiem i nie przyjmowałam do wiadomości, że taka okazja mogłaby uciec mi sprzed nosa. Wybrałam grupę podstawową (są jeszcze dwie o poziomy wyżej) i był to świetny wybór. Jak całe warsztaty zresztą.

Muszę przyznać, że samo wejście do budynku, w którym odbywały się zajęcia już wprawiało mnie w świetny nastrój, niezależnie od tego, jaki wcześniej miałam humor. Miejsce, które zawsze tętni życiem, w którym ciągle się coś dzieje, coś zmienia, a ludzie pałają energia i zaangażowaniem.
Zapisując się na zajęcia miałam dopiero miesiąc nowy aparat i choć wcześniej spędziłam godziny na analizowaniu wszystkich książek łącznie z instrukcją obsługi i nabywaniu wiedzy z internetu na jego temat i całej fotografii, nie równa to się z tym, jakich umiejętności nabyłam na warsztatach. Zupełnie inaczej jest, gdy na własną rękę próbujemy się dokształcać, a w internecie na każdym forum jest napisane coś innego, niż gdy przekazuje nam wiedzę ktoś z profesjonalnej ręki i pozytywnie zakręconym nastawieniem do całej tej dziedziny. Naprawdę na tyle poznałam swój aparat, że z zamkniętymi oczami mogę zmieniać dowolnie ustawienia. A przecież znajomość sprzętu to pół sukcesu!
Poza stroną teoretyczną była również i praktyczna. Chyba nie ma lepszego sposobu na taką naukę niż metoda prób i błędów pod nadzorem. Zaczynając tę przygodę miałam kilka pomysłów, które siedziały mi w głowie, ale brakowało czasu, motywacji i okoliczności nigdy nie były sprzyjające by je zrealizować. Na warsztatach dostałam to wszystko podane na tacy, więc zostało tylko działać! Taka praktyka pozwoliła również na małą integrację z innymi uczestnikami, a byli to ludzie równie ciekawi fotografii z dużo większym lub podobnym do mojego doświadczeniem. Więc jak już spotyka się kogoś, kto jest równie nakręcony, głodny nowych doświadczeń i wiedzy, to wystarczy połączyć siły i można zdziałać cuda!

Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy. Za to jakie to zakończenie! Spełniłam kolejne marzenie i miałam swoją malutką, ale własną wystawę! :)

czwartek, 6 kwietnia 2017

wtorek, 4 kwietnia 2017

PAŁAC W RADZYNIU PODLASKIM

Słowo backstage w przypadku tego wpisu to trochę za dużo. Zamieszczam tutaj zdjęcia z miejsca, które stanowiło ostatnio plener do pierwszej sesji wiosennej. Wydaje mi się, że śmiało mogę ją tak nazwać, bo towarzyszyło jej przepiękne słońce, a strój mojej modelki zdecydowanie oddawał wiosenną kolorystykę. Więcej zdradzić nie mogę! Mam nadzieję, że efekty ukażę już niedługo! :)

Tak na marginesie muszę się przyznać, że mimo iż od kilku lat robię zdjęcia i miałam tak piękne miejsce pod nosem, to nigdy do głowy nie przyszło mi sfotografowanie go, albo wykorzystanie do sesji. Ale lepiej późno, niż wcale. :)